| Minął już czas, że słowa, które były me bolały tak bardzo. Wyzbyłem się rzeczy, które hamowały mnie... i doprowadzały na skraj obłędu. Kochanie, spójrz na mnie... właśnie teraz... Dzięki Tobie mogę zapomnieć o tym, o czym mówi mój swoisty epilog. Choć są rzeczy, które pozostaną nie zapomniane, nie wybaczone, wiem już jaka jest prawidłowość. Najdroższa... jesteś moją Duszą... moją największą Miłością... Sam Bóg chciał, abyś stała się właśnie Krwią z mojej krwi... i Sercem z mojego serca... Za to dziękuję mu każdego dnia. Nie ważne, naprawdę, czy znów będę musiał spędzać kolejne samotne święta... Wiesz Skarbie dlaczego? Czujesz moje myśli, że to właśnie "Ona jest moim Maleństwem"... Wiesz, że mówię w tym miejscu o Tobie? Przez całą wieczność poszukiwałem Ciebie... i wreszcie pragnę odejść stąd z Tobą, tam, gdzie nikt Nas nie odnajdzie. W moich snach widzę całą Ciebie, uśmiechającą się do mnie. Dajesz mi tyle radości, dajesz mi spokój pośród zgiełku codzienności. Dajesz mi siły na porzucenie własnych słabości. Przez całą wieczność będziemy razem, moje Ukochane Maleństwo. Jest takie miejsce i jest taki czas, gdzie stopimy się wreszcie w nierozerwalną jedność... gdzie ja będę szeptać do Ciebie... a Ty do mnie... o naszych największych i najskrytszych pragnieniach... Gdy traktowałem siebie jako bohatera poza zasięgiem... gdy dobijała mnie samotność długodystansowca, zdałem sobie sprawę, iż muszę stworzyć swój suplement do słów Kruka. I nie dbam już o to, że odchodzisz... czasami... wiem, że wrócisz i będziesz przy mnie... "We śnie sam odgrywałem mój prolog do Opowieści z jądra burzy. Odnalazłem miejsce, gdzie władca mojego istnienia przemówił do mnie. W tawernie na skraju czasu i przestrzeni bawiłem się oraz rozmawiałem z podobnymi do mnie. I byłem szczęśliwy... Choć daleką wydaje się droga ku szczęściu, a oczy Zła obserwują każdy krok stawiany przeze mnie, uparcie podążam ku wieży przeznaczenia, gdyż wiem, że właśnie tam nastąpi świt mojego nowego życia..." | |