Wygląda to na zwykły koszmar z moich snów Nie ważne w którą stronę obracam swą głowę Mijają mnie a ja widzę na nich ślady kłów Skazaniec w telewizji wygłasza swą przemowę Przygnębienie jest tak brutalnie naturalne Gdy widzisz wszędzie jak dzieciaki głodują Lepsze wińsko dla ojca niż skromne śniadanie I nawet wyrodne matki ciągle im wtórują Podejdź do mnie, choć tylko na chwilę Doskonale wiem jak rzeczywistość boli Ja się też prawie od tego nie różniłem Ja też zatracałem się w tym bagnie powoli Rodzone matki mordują dzieci na śmietnikach Milionowe afery z bezszkodliwym wyrokiem Policja wszechobecna lecz wcale nie wnika Omija zaćpane gówniarstwo przejeżdżając bokiem Nędza i brud, obok mnie zachlane towarzystwo Pan minister mówi że jest dobrze i będzie lepiej Nie wyjdzie na ulicę by jego słowo nie prysło Wśród naszej rzeczywistości jest coraz ciemniej Mój umysł umierał patrząc na świat w telewizji A ja wiele lat błądziłem i nie rozumiałem Gdy jedni odchodzili a inni dopiero co przyszli Że tą samą pieśń nie tylko ja śpiewałem Domy dziecka których ściany przepełnione już są Gdzie wychowanie tkwi tylko na kartce papieru O bezsensie prawa nawet wychowawcy już wiedzą Lecz nie wychylą głowy by nie było pusto w portfelu Nie próbuj bo nie masz prawa wychowywać innych ludzi Nie staraj się nawet przekazywać tolerancji wieści Gdy dasz coś z siebie wiesz, że przeciw tobie się to obróci Choć gówno reprezentują to i wiedzą że są potężniejsi Tak jak wszystkie ludzkie uczucia umieramy pod ścianą Tyle pozostało z nadziei w konfrontacji z realiami Nie potrafimy wykorzystać szansy którą nam dano Walczyliśmy o wolność razem a teraz umieramy sami |