Przeszedłem już chyba wszystko I jestem najdalej gdzie mogłem Od życia, które łez nie przyniosło Do łez nad całym moim zyciem
To przecież nie tak z tym miało być Jedno bez drugiego osaczeni nadzieją Chcieliśmy z rąk brud życia wreszcie zmyć I na każde pytanie zabłysnąć odpowiedzią
Przeobrażamy się z każdą naszą myślą Z każdym spojrzeniem w bezkresną dal Z ideą, która może być prawdziwszą Z szansą, którą nie każdy dostał
Doszliśmy już do punktu swego zrozumienia Pokazujemy piękno z głębi naszego wnętrza Jesteśmy zbyt wrażliwi dla ogółu otoczenia I samotna walka ból idei ciągle powiększa
A Oni łamią nas kołem unormowań wszelkich Obdzierają w każdym możliwym momencie Rozrywają skrzydła byśmy już nie uciekli Byśmy nie rozwinęli się w społeczeństwie
Dzisiaj już wiem jak to powinno być Choć nie potrafię już rozejrzeć się Odkryłem wszystko co mogłem odkryć I stałem się motylem połamanym kołem |