Siódma godzina czternastego dnia Od czasu, jak znów zostałaś sama I znów życie dla Ciebie sensu nie ma A Ty nie podejmujesz żadnego działania Jesteś ptakiem wzbijającym się ku słońcu Który chce, by porwał go wiatr Brniesz przez życie, na szarym jego końcu A temu, co zrobisz, na powodzenie nie dajesz żadnych szans Nie znalazł się nikt, kto powstrzymałby Deszczu twoich, samotnie wylewanych łez? Rozejrzyj się - jest kilka osób, które chciałyby Byś na nie spojrzała - ale Ty nie chcesz Ten jeden fakt tak bardzo zabolał Cię Że stwierdziłaś, że nie można już kochać Musisz zrozumieć, że życie to pasmo cierpień Którym nigdy nie można się poddać Ten okres jest dla Ciebie przełomowy Bo poddajesz w wątpienie swoje ideały Dzisiaj też, żaden z Nas nie jest gotowy Przestawić swoje poglądy tak, jak twoje by tego wymagały Musisz zastanowić się nad swoim życiem Nie staraj się pozostawać bierna wobec niego Ponieważ to by kolidowało z twoim byciem A na tym świecie to nie będzie nic dobrego |