Ten pokój, jak zawsze opuszczony gdy patrzę przez niego Odbiera mi to chęci na dalsze zagłębianie się w istnienie Chcesz splamić się mą krwią? Lubisz patrzeć na łzy bezsilnego? Och, życie, dlaczego zamęczasz moje zryte już sumienie?
Wciąż sprawiasz że nie wytrzymuję już za bardzo tego Zabawiasz się grą moich oczu podnoszonych siermiężnie I śmiejesz się prosto w twarz drwiąc ze mnie całego Och, życie, czego ty wreszcie oczekujesz ode mnie?
Gdy uważasz że ciągle uczę się ciebie, jesteś w błędzie I gdy podsuwasz odpowiedzi, ja już wcale ich nie potrzebuję Przestałem już wierzyć w to, że lepsze jutro będzie Och, życie, dlaczego gorzkie jest wszystko czego spróbuję?
Możesz dać komukolwiek to, czego tylko sobie zapragniesz A mi każesz zbierać resztki i zadowalać się tym Możesz gruntownie zmienić swoje oblicze gdy tego zechcesz Och, życie, dlaczego przez ciebie jestem poniżonym?
Och, życie, dlaczego tak bardzo męczysz mnie? |