Pośród pięknych gór i lasów Wśród obecnych nam dziś czasów Wybierania przyszły chwile Może żyć się będzie milej Do Komisji Obwodowych List przywieźli kolorowych No i ja tam także byłem Na wybrańców głos skreśliłem I z nadziei pełnym garem (Można zmienić obyczaje) Co widziałem i co czuję Wszystkim tutaj opisuję Chociaż deszczyk z nieba pada Tłumnie wali tam gromada Bardzo mężnie głosowali Chociaż zawsze będą mali Choć ulica mówi wiele "Ten szubrawcem, ten złodziejem" I choć dobrze ludzie chcieli Tego dnia i tak zgłupieli Głosy sprzeczne z myślą każdą Wypełniają urnę ładną Ojciec siłą wpycha syna "Ten jest wart" - toż to rodzina! Wszak to czasem dobrze bywa Gdy kontaktów nam przybywa Więc się wszyscy umówili (W trzech za parawanem byli) Oto nasi wodzireje Ten gdzieś pali, inny chleje I choć zwą to demokracja Po rodzinie będzie racja Władza stara więc zostanie No a my będziemy na dnie Wszystkich swoich poobsadza To dopiero daje władza Gwardia stara jest szczęśliwa Znów dochodów poprzybywa Dobrze gada - dać mu piwa! Głowa? Pusta... Ale siwa! A gdy przeciw słowa padną By obalić władzę radną Spójną kontrę ustalili By nie oddać władzy chwili Choć nie będziem robić wiele Mówmy do nich: "Przyjaciele! Toż nie nasza przecież wina Gdy ktoś nogi Nam podcina." Tak więc na nic me złudzenia Skoro władza się nie zmienia Wszystko będzie bo staremu Szansy nie dał nikt nowemu |