Byłaś mi wiatrem a ja byłem ptakiem Wznosiłaś mnie nie raz ku skraju niebios Trzymałaś skrzydła chroniąc przed upadkiem I wśród bezdroży przenosiłaś mój głos Byłaś nadzieją wędrowca w podróży Poszukującego schronienia we mgle Wiernym kompanem gdy droga się dłuży Wspierałaś ramieniem gdy potykał się Byłaś powietrzem mnie otaczającym Dawałaś szansę każdemu z osobna Byłaś wizją ukrytą w śnie proroczym Byłaś westchnieniem gdy chwila nadobna Te wszystkie wspomnienia poukrywane Niczym samotne na drzewach kasztany W promieniach słońca wśród liści skąpane Snują opowieść co stało się z nami Jesteś mi wiatrem a wiatr jest mą drogą Przestrzeń wokół nie należy już do nas Przez mrok istnienia sięgamy po światło Od zmierzchu do świtu objęci przez czas |